Siem Reap, miasto które jeszcze 10 lat temu było ubitym
klepiskiem gdzie psy dupami szczekały, zaś dziś prężnie rozwijającym się
ośrodkiem turystycznym z setkami hosteli, hoteli, guesthousów, małych i dużych,
szalenie tanich (np. mój Mangolo hostel za 2,5$/noc, który strasznie polecam
jakby się ktoś tutaj wybierał) i obrzydliwie drogich, z jeszcze większą ilością
sklepów z pamiątkami i ciuchami, barów, knajp i restauracji na każdą kieszeń
oraz równie dużą liczbą salonów masażu czy akwariów z rybkami oczyszczającymi
styrane marszem przez świątynie stopy (fajna sprawa, chociaż ledwo wytrzymałem pierwsze 5 minut jak zaczęły mnie podgryzać :) chociaż później było już lepiej). Czyli dla każdego coś dobrego. Miasto,
które funkcjonuje chyba tylko z jednego powodu i dla tego jednego jedynego
powodu zjeżdżają tu rokrocznie miliony turystów i wycieczkowiczów z całego świata.
Oczywiście chodzi o Angkor Wat.
O świątyniach będzie w osobnym, kolejnym poście, tutaj
chciałbym z grubsza skupić się na samym Siem Reap. Chociaż w sumie miasto samo
w sobie nie specjalnie szalenie interesujące ale za to mające w sobie jakiś
względny spokój (jeśli spojrzeć przez pryzmat miast azjatyckich), sprawiające wrażenie niespecjalnie się spieszącego, jakby
udzielała mu się atmosfera pobliskich, zagubionych w dżungli monumentalnych,
świętych miejsc i budowli. A budowle zaiste są monumentalne.
|
Na ulicach Siem Reap... |
|
...w świątyniach buddyjskich (tutaj Wat Thmey)... |
|
...Wat Thmey (nie jestem pewien ale to są chyba grobowce)... |
|
...i na straganach i targach z ciuchami... |
|
...z żarciem... |
|
...i tekstyliami |
Dla odwiedzających Siem Reap, przewodniki polecają między
innymi – poza główną atrakcją Kambodży – wizytę w pływającej wiosce Chong Kneas
na największym słodkowodnym jeziorze Azji Południowo-wschodniej – Tonlé Sap. Jako, że po pierwsze miejsce
stało się bardzo popularne wśród turystów a co za tym idzie ceny wynajęcia
łodzi osiągnęły jakieś absurdalne wyżyny (15$ za 1,5h), a po drugie floating
villages już na mnie wrażenia nie robią :) to postanowiłem ominąć tę może i
ciekawą ale zdecydowanie za drogą atrakcję. Tzn. nie wykupiłem wycieczki łodzią
do samych pływających domostw ale wybrałem się za to na rowerze do części
naziemnej Chong Kneas, czyli zabudowań składających się głównie z domów na
palach ustawionych wzdłuż drogi. Do części pływającej trzeba właśnie się dostać
wspomnianą łodzią. A wioska w sumie, pewnie jeszcze 2 miesiące temu zrobiła by
na mnie jakieś wrażenie ale teraz po tym jak przez ostatnie miesiące widziałem
setki pływających domo-łodzi, domów na palach, biednych, zapomnianych przez
Boga miejscowości z jeszcze biedniejszymi zamieszkującymi je ludźmi bez
perspektyw na lepsze jutro, brudem, śmietniskami wszędzie dookoła i porażającym
smrodem już nie biegam jak ze sraczką z aparatem przyklejonym do oka i powoli przechodzę
nad takimi widokami do porządku dziennego. A no taki się ze mnie światowiec
zrobił ;) Chociaż może ciekawie było zobaczyć pływający kościółek albo cały,
nie mały nawet, betonowy budynek szkoły dla dzieci z własnym, odkrytym małym boiskiem
ustawiony na palach. Boisko oczywiście osiatkowane coby nie trzeba było co
chwilę do wody po piłkę skakać.
|
Pływające zabudowania Chong Kneas |
|
Pływające zabudowania Chong Kneas |
|
Naziemna zabudowa Chong Kneas |
|
Pływający kościółek w Chong Kneas |
|
Domy na palach w Chong Kneas |
Dobrym okresem do przyjazdu do Siem Reap jest listopad kiedy
ma miejsce Water Festival, święto związane z dorocznym cyklem życia jeziora
Tonlé Sap. Zawsze w porze
deszczowej, kiedy wody Mekongu wzbierają, rzeka Tonlé Sap, którą jezioro jest połączone z
Mekongiem odwraca swój bieg i następuje napływ wód do jeziora. W tym czasie jezioro
Tonlé Sap zwiększa swoją
powierzchnię z około 2700 kilometrów kwadratowych do około 16000 kilometrów
kwadratowych, z 1 metra głębokości do 9 metrów, zalewając żyzne pola i lasy i
stając się jednym z najbardziej rybodajnych zbiorników wodnych na świecie. W
trakcie festiwalu nadrzeczna część miasta zamienia się na trzy dni w jeden
wielki festyn. Setki straganów i ogródków z jedzeniem, namiotów, w których
firmy prezentują swoje wytwory od elektroniki do traktorów :) W dzień można
podziwiać zmagania wioślarzy w długich łodziach na rzece Siem Reap. Wieczorami natomiast
podziwiać pokazy sztucznych ogni. Można się również zaopatrzyć w ręcznie
robione, pływające łódeczki, wyglądem przypominające torty urodzinowe, zapalić
na takiej świeczkę lub małe działko strzelające mini fajerwerkami i puścić na
rzece. A jak ktoś lubi takie klimaty to potańczyć w rytm nowoczesnej muzy pop i
elektro będąc polewanym z armatek z wozu strażackiego i węży gaśniczych :) Ja
za to wolałem przystanąć przy jednej z mini imprezek urządzonych przez
miejscową, mniej zamożną (przynajmniej z wyglądu) gawiedź, gdzie z zawieszonego
na drzewie charczącego głośnika dobywała się jakaś hindusko-khmerska muzyka, a
szczęśliwi tubylcy tańczyli wokół drzewa jak Indianie na dzikim zachodzie przy
ognisku. Pewnie gdybym nie był przytroczony torbą i aparatem to dał bym się porwać
w wir zabawy bo nogi same rwały się do tańca :)
|
Pływające, świecące i strzelające "torciki" na rzece Siem Reap |
Na koniec jeszcze kulinarna niespodzianka. Późnym
popołudniem na ulicach Siem Reap w pobliżu Centralnego Marketu w przewoźnych
garkuchniach można znaleźć takie oto „frykasy”:
|
Grillowane koniki polne... |
|
....tarantulopodobne... |
|
...i węże |
Nie jadłem węża ani koników polnych, spróbowałem tylko
tarantuli i niestety walory smakowe kompletnie żadne. Biorąc pod uwagę cenę (1$
za sztukę) zdecydowanie nie najlepiej wydana kasa. Z drugiej strony nie często
ma się okazję do skosztowania takich egzotycznych potraw, a jak się takowa
nadarzy to myślę, że warto skorzystać :)
Z Siem Reap wyjechałem po 2 tygodniach totalnego odpoczynku.
Miła świadomość kiedy mogę na kilka dni odstawić plecak w kąt i nie muszę go co
chwila rozpakowywać i pakować z powrotem. Przynajmniej miałem też wreszcie czas
aby nadgonić z blogiem, który ciągle pozostawał daleko w tyle i mnie już wkurzał.
Tradycyjnie na koniec więcej zdjęć:
|
Syf i bieda w Chong Kneas |
|
Miejscowość Chong Kneas |
|
Widok z góry na Chong Kneas |
|
Panorama Chong Kneas z Tonle Sap na horyzoncie |
|
Widoki po drodze do Chong Kneas |
|
Uliczny salon fryzur,
na chodniku przy głównej ulicy w Siem Reeap :) |
|
Stupa w Wat Thmey z czaszkami
pomordowanych przez reżim Pol Pot'a |
|
Stoisko z pamiątkami w Psar Chaa
czyli Old (central) Market w Siem Reap |
|
Nie dla oczu pracowników Sanepidu ;) |
|
Stoisko z kurczakami w Psar Chaa... |
|
...i owocami morza
(związane krabiki jeszcze żyły) |
|
Alejka fryzjerów |
|
Cambodia za 1,5$ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz