Plan był ambitny. A przynajmniej
zważywszy na moje górskie doświadczenie i kondycję, a właściwie
kompletny brak tych obu. Z pewnością znalazłyby się osoby, dla
których przejście 500 km górskimi szlakami w miesiąc nie
pretenduje do miana istotnego w życiu dokonania. Miałem nawet
okazję poznać takiego jednego, któremu ta sztuka udała się w
zaledwie 17 dni. Ba, słyszałem, że są tacy co tę trasę pokonali
biegiem. Ja w każdym razie z przejściem głównego szlaku
beskidzkiego (GSB) w miesiąc byłbym zwyczajnie z siebie dumny i
okraszyłbym stosownym wpisem swoje CV...
...niestety będę musiał wpisać tam
coś innego.