sobota, 29 listopada 2014

Battambang niewart wizyty

Siedzę sobie w centrum Battambang pod drzewem na ławce ustawionej na promenadzie ciągnącej się wzdłuż rzeki przecinającej miasto na pół i wśród zgiełku ulicy z drugiej strony rzeki dochodzi do moich uszu pianie koguta. Niezupełnie takich odgłosów można się spodziewać w centrum drugiego największego miasta w kraju, nawet jeśli jest to Kambodża. Wg najpopularniejszego przewodnika dla backpakersów miasto ma wyjątkowy urok pośród największych miast w kraju i udanie łączy wygląd nowoczesnego miasta z małomiasteczkową życzliwością i przyjaznością, a to wszystko pośród bardzo dobrze zachowanej kolonialnej architektury. Po takiej rekomendacji nie można nie odwiedzić. Sporo bzdur i głupich porad wyczytałem w tymże poradniku, ale ta biła je wszystkie na głowę. Przynajmniej w mojej opinii.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Angkor Wat

Kiedy w XII w. n.e. ówczesny Londyn (nie mylić z Lądkiem-Zdrój) zamieszkiwało 50 tysięcy mieszkańców, tysiące kilometrów na wschód w nieznanym, egzotycznym państwie Khmerów było miasto-stolica, zamieszkane przez, jak się szacuje, nawet 1 milion ludzi. Liczba, którą Londyn osiągnął dopiero 700 lat później (a Lądek-Zdrój pewnie nigdy). W tym czasie, pod koniec XII w. za sprawą króla Dżajawarmana VII, obok istniejącej od początku XII w. świątyni Angor Wat wybudowanej przez jego poprzednika, powstaje nowe, otoczone murem miasto Angkor Thom oraz świątynie Bayon, Ta Prohm czy Preah Khan, które w 700 lat później będą przyciągać miliony turystów rocznie z całego świata, w tym moją skromną osobę.

środa, 19 listopada 2014

Kambodża. Siem Reap

Siem Reap, miasto które jeszcze 10 lat temu było ubitym klepiskiem gdzie psy dupami szczekały, zaś dziś prężnie rozwijającym się ośrodkiem turystycznym z setkami hosteli, hoteli, guesthousów, małych i dużych, szalenie tanich (np. mój Mangolo hostel za 2,5$/noc, który strasznie polecam jakby się ktoś tutaj wybierał) i obrzydliwie drogich, z jeszcze większą ilością sklepów z pamiątkami i ciuchami, barów, knajp i restauracji na każdą kieszeń oraz równie dużą liczbą salonów masażu czy akwariów z rybkami oczyszczającymi styrane marszem przez świątynie stopy (fajna sprawa, chociaż ledwo wytrzymałem pierwsze 5 minut jak zaczęły mnie podgryzać :) chociaż później było już lepiej). Czyli dla każdego coś dobrego. Miasto, które funkcjonuje chyba tylko z jednego powodu i dla tego jednego jedynego powodu zjeżdżają tu rokrocznie miliony turystów i wycieczkowiczów z całego świata. Oczywiście chodzi o Angkor Wat.

piątek, 14 listopada 2014

Sodoma i Gomora ;)

Dzisiaj wyjątkowo krótko bo i nie ma nad czym się specjalnie rozwodzić. Ponownie zachciało mi się powygrzewać (już nie takie białe :)) cielsko na rajskich plażach południowego wybrzeża Kambodży gdzie miałem znaleźć to czego nie udało mi się znaleźć w Wietnamie – palmy, przezroczysta, turkusowa woda i biały piasek. I ku mojej uciesze nawet udało mi się to ujrzeć – może poza palmami ale te zastąpiły inne drzewa. Niestety znalazłem też wiele więcej, znacznie mniej fajnych rzeczy. A akcja miała miejsce w Sihanoukville – najbardziej popularnym kurorcie morskim Kambodży.

środa, 12 listopada 2014

Wietnam - podsumowanie kosztów

Pomyślałem sobie, że zrobię wpisy praktyczne, podsumowujące wydatki w każdym odwiedzonym kraju. W zasadzie dla siebie samego, żeby sprawdzać i pilnować na bieżąco czy budżet się dopina, z ciekawości czy koszty dzienne są takie jakich się spodziewałem przed wyjazdem oraz ku pamięci, ale przy okazji też dla innych jakby kogoś to interesowało, co po ile. Generalnie notuję każdy wydatek poza jedzeniem czy zakupami w spożywczakach stąd tych ostatnich nie ma w szczegółowym zestawieniu aczkolwiek są ujęte w kosztach całkowitych.

Poniżej podsumowanie finansowe Wietnamu

okres pobytu
28 wrzesień 2014 - 25 październik 2014  
ilość dni
28
       
WYDATKI
wartość
waluta
uwagi
noclegi
3 495 000
dong
- hostel w Sapa - 82 000 dongów
- 2-dniowy trekking w Sapa z noclegiem w homestay - 550 000 dongów
- hostel w Hanoi (2 noce) - 253 500 dongów
- hostel w Cat Ba Town (3 noce) - 252 000 dongów
- hostel w Hanoi - 150 000 dongów
- hostel w Hue - 105 000 dongów
- hostel w Hoi An (3 noce) - 380 000 dongów
- hostel w Nha Trang (2 noce) - 250 000 dongów
- hostel w Mui Ne (2 noce) - 267 000 dongów
- hostel w Sajgon (3 noce) - 385 000 dongów
- hostel w Sajgon (dodatkowa noc) - 130 000 dongów
- 2-dniowa wycieczka delta mekongu z noclegiem w homestay - 480 000 dongów
- hostel w Chau Doc (2 noce) - 211 000 dongów
transport
2 224 000
dong
- mototaxi od granicy chińskiej do dworca autobusowego w Lao Cai - 20 000 dongów
- minivan Lao Cai do Sapa - 50 000 dongów
- mototaxi do Sapa w drodze powrotnej z trekkingu - 30 000 dongów
- bus nocny Sapa do Hanoi - 260 000 dongów
- bus+łódź+bus Hanoi do Cat Ba Town (przez Haong City i Halong Bay) - 298 400 dongów
- bus+prom+bus Cat Ba Town do Hanoi (przez Haiphong) - 220 000 dongów
- open bus ticket (z Hanoi do Sajgon + 5 miast pod drodze, ważny 1 miesiąc) - 890 000 dongów
- mototaxi w Hue - 20 000 dongów
- Ford Transit (z 22 osobami na pokładzie) z Can Tho do Chau Doc - 70 000 dongów
- mototaxi z dworca autobusowego do centrum Chau Doc - 20 000 dongów
- tuk tuk do innego tańszego hostelu w Chau Doc - 10 000 dongów
- łódź z Chau Doc do Phnom Penh - 336 000 dongów
inne
955 000
dong
ciuchy w Hoi An (2 pary spodni lnianych i 1 lniana koszula)
 
210 000
dong
- wypożyczenie kajaku w BenBeo na Cat Ba Island (floating village, 4h) - 150 000 dongów
- wypożyczenie roweru w Hoi An (1 dzień) - 20 000 dongów
- wynajem roweru w Mui Ne (1,5 dnia) - 40 000 dongów
 
372 000
dong
wejściówki do muzeów/parków/etc. W tym:
- wycieczka do tuneli Cu Chi - 170 000 dongów (w tym bilet wstępu 90 000 dongów)
- możliwość wpłynięcia na teren Halong Bay - 180 000 dongów
- Po Nagar Cham Towers w Nha Trang - 22 000 dongów
 
51 100
dong
pranie w hostelu w Hanoi (1x)
 
 
500
yuan
wiza (express)
 
 
 
 
CAŁOŚĆ WYDATKÓW
11 150 000
dong
1744
PLN
visa
 
677 000
dong
110
PLN
mastercard
 
500
yuan
275
PLN
visa
 
2 129
PLN
 
 
 
KOSZTY NA 1 DZIEŃ
76
PLN
     

Na okres pobytu w Wietnamie 1 PLN = 6400 dongów (mniej więcej)


Uwagi:
1. CAŁOŚĆ WYDATKÓW obejmuje wszystkie wypłaty z bankomatów w trakcie pobytu w kraju, zatem również wydatki nieuwzględnione w tabeli jak np. żarcie
2. Wartości w PLN na podstawie tego co bank przeliczył i zeżarł z konta
3. Wartości w CAŁOŚĆ WYDATKÓW są orientacyjne, czasami zostaje kasa z kraju z którego przyjeżdżam i ciężko to rozliczyć ale generalnie nie są to duże rozbieżności i można założyć, że wartości w tabeli są OK.

niedziela, 9 listopada 2014

Smutna i straszna lekcja historii

I cóż ciekawego dla turysty ma do zaoferowana stolica najbiedniejszego obecnie państwa w Azji Południowo-wschodniej? Z pewnością nie jest to Pekin ze swoim Wielkim Murem, kosmiczne, futurystyczne Tokio, czy choćby Hanoi ze swoją Old Quarter. Na pewno nie jest to mega atrakcja, dla której warto przemierzyć pół świata. Niestety podobnie jak Sajgon, nie oferuje zbyt wiele. A to co ciekawego to, również podobnie jak w Sajgonie, głównie miejsca poświęcone koszmarnej, nie tak odległej, historii państwa. Tak jak w Sajgonie jak najbardziej wartym odwiedzenia było Muzeum Wojny opowiadające historię koszmarnej Wojny Wietnamskiej, tak będąc w Phnom Penh nie można nie zobaczyć dwóch miejsc związanych z innymi tragicznymi wydarzeniami sprzed 40 lat w tej części świata, czyli reżimem Czerwonych Khmerów. Ba, uważam że powinien to być obowiązkowy, zaraz obok Angkor Wat, punkt wizyty każdego turysty w Kambodży.
 

czwartek, 6 listopada 2014

Wietnam. Delta Mekongu

Swoją przygodę z Wietnamem rozpocząłem wizytą w położonym na wysokości 1600 m n.p.m. górskim miasteczku Sapa i trekkingiem wśród zalegających na stokach gór wiosek i uprawianych w nich polach ryżowych. Po miesiącu przejażdżki przez cały kraj ponownie miałem okazję zajechać w rejony gdzie na rozległych polach uprawia się ryż, tym razem jednak już na całkowitych nizinach bo zaledwie na wysokości od zera do niecałych 5 m n.p.m. Tzw. „wietnamska miska ryżu” dostarczająca całemu krajowi znamienitego procentu żywności obejmuje obszar ponad 35 tyś. kilometrów kwadratowych (jak nasze całe województwo mazowieckie) i rozciąga się na długości prawie 600 km wzdłuż wybrzeża Morza Południowochińskiego. A więc obszar – jak to mawiają – nie w kij pierdział :) Oczywiście nie byłoby żadnego ryżu gdyby nie przepływająca przez ten cały teren, jak ją tu nazywają, Rzeka Dziewięciu Smoków – od dziewięciu odnóg, które wiją się przez całe to rozlewisko wpadając ostatecznie do morza. Dziewiąta najdłuższa rzeka świata zapewnia „wietnamskiej misce ryżu” stały dopływ wody w ilości ok. 13 a w sezonie deszczowym w sierpniu nawet 30 tyś metrów sześciennych na sekundę. Nie tylko zresztą wody bo również i mułu i osadów, które odkładając się wzdłuż wybrzeża powiększają i tak nie mały już obszar przesuwając linię brzegową o kolejne 100 do 150 m rocznie w głąb morza. Wszystkie te liczby mogą robić wrażenie ale dopiero zobaczenie na własne oczy Delty Mekongu, w której się żegnałem z Wietnamem, pozwala ujrzeć jak wygląda tu codzienne życie jej mieszkańców.

Wietnam. Ale Sajgon

Jak wszyscy pewnie wiedzą, a jak nie to się właśnie dowiedzą, wojna w Wietnamie zakończyła się zwycięstwem północnego komunistycznego Wietnamu. Serio? Ano tak :) Spora w tym zasługa niepozornego, małego człowieczka, który już po wojnie objął stery nad zjednoczonym już państwem. A chodzi oczywiście o Ho Chi Minha czyli wujka Ho jak go tu zwykli określać Wietnamczycy. Drobny i niepozorny, acz wyjątkowo inteligentny, władający rzekomo siedmioma językami obcymi pan po objęciu rządów w trakcie objazdówki po kraju zawitał również do ówczesnego Sajgonu. Mieszkańcy miasta i w ogóle południa kraju znali oczywiście wujka Ho, wiele o nim słyszeli, wiedzieli że to ich wybawca i ojciec opatrznościowy nowego kraju. Jednakowoż nie mieli nigdy okazji poznać go osobiście, zobaczyć na żywo. I wreszcie taka okazja się nadarzyła. Jakież było ich szczęście kiedy mogli złożyć hołd swojemu kochanemu wujaszkowi. Jakby im ktoś w gacie narobił co najmniej :) Chwila była tak wiekopomna, że aby ją upamiętnić, ale również żeby złożyć hołd wujaszkowi Ho i jego polityce władze postanowiły przeflancować nazwę miasta na Ho Chi Minh City.
A przynajmniej taką historię usłyszałem od mojego przewodnika w autobusie w trakcie wycieczki do tuneli Cu Chi, o których za chwilę. Czy to prawda? Czort go wie ale o Ho Chi Minh City właśnie będzie ta opowieść.