poniedziałek, 14 września 2015

Bieszczady - Pieniny - Tatry - Beskid Żywiecki (A.D. 2015)

Plan był ambitny. A przynajmniej zważywszy na moje górskie doświadczenie i kondycję, a właściwie kompletny brak tych obu. Z pewnością znalazłyby się osoby, dla których przejście 500 km górskimi szlakami w miesiąc nie pretenduje do miana istotnego w życiu dokonania. Miałem nawet okazję poznać takiego jednego, któremu ta sztuka udała się w zaledwie 17 dni. Ba, słyszałem, że są tacy co tę trasę pokonali biegiem. Ja w każdym razie z przejściem głównego szlaku beskidzkiego (GSB) w miesiąc byłbym zwyczajnie z siebie dumny i okraszyłbym stosownym wpisem swoje CV...

...niestety będę musiał wpisać tam coś innego.

piątek, 12 czerwca 2015

Nie pluć, nie żuć gumy, nie śmiecić, nie krzyczeć...nie oddychać. Czyli autorytarny Singapur

Jedno z NAJ:
- nowocześniejszych;
- lepiej rozwiniętych;
- szybciej rozwijających się;
- bogatszych;
- bardziej zielonych;
- mniejszych;
- gęściej zaludnionych,
państw świata miało stanowić, jak się okazało, ostatni przystanek w mojej wycieczce przez Azję.
Miałem nieco obaw przed przyjazdem tutaj, że po całkowitym zdziczeniu w Kambodży gdzie nie musiałem stosować się do żadnych przepisów, zakazów i nakazów wyjdę z rozpędu na ulicę na czerwonym świetle i dostanę natychmiast mandat, który zeżre mi wszystkie oszczędności pieczołowicie ciułane przez ostatnie lata. Na szczęście po drodze była jeszcze Malezja gdzie jako tako odzyskałem nieco cywilizowanej ogłady i nie doznałem szoku teleportując się z XVIII wieku wprost do XXII :) 
Ale po kolei.

czwartek, 11 czerwca 2015

Malezja - podsumowanie kosztów

Jak do tej pory najtańszy kraj (najniższa dniówka) :) Ale to zasługa w dużej mierze 10 dni spędzonych pod namiotem w parku narodowym na wyspie Penang (brak opłat za zakwaterowanie). Chociaż transport po kraju również należy do najtańszych w tej części Azji.

okres pobytu
2 grudzień 2014 - 31 grudzień 2014
ilość dni
30
WYDATKI
wartość
waluta
uwagi
noclegi
316,5
ringid
- hostel w Georgetown (4 noclegi) - 72 MR
- hostel w Georgetown - 18 MR
- hotel w Ipoh (3 noce w trójce za 56 MR/noc) - 18,5 MR
- hostel w Tanah Rata - 15 MR
- hostel w Tanah Rata (4 noclegi w trójce za 45 MR/noc) - 60 MR
- hostel w Kuala Lumpur - 20 MR
- hostel w Kuala Lumpur (3 noce w dwójce w 3 osoby za 50 MR/noc) - 50 MR
- hostel w Melaka - 18 MR
- hostel w Melaka (3 noce w trójce za 45 MR/noc) - 45 MR
transport
191,5
ringid
- pociąg Padang Besar (granica) do Butterworth - 11,1 MR
- prom z Butterworth do Georgetwon - 1,5 MR
- bus do Pengan National Park - 4 MR
- bus z Pengan National Park do Tesco - 2,7 MR
- bus z Tesco do Georgetwon - 2 MR
- bus z Georgetown do Tesco - 2 MR
- bus z Tesco do Pengan National Park - 2 MR
- łódź na plażę Turtle w Pengan National Park (80 MR dzielone na 33 osoby) - 26,7 MR
- bus z Pengan National Park do Georgetown - 4 MR
- bus z Georgetown do Ipoh - 22 MR
- bus z dworca autobusowego do Ipoh - 2,5 MR
- bus do świątyń w jaskiniach przy Ipoh (w 2 strony) - 3 MR
- bus z dworca autobusowego do centum Ipoh - 1,2 MR
- bus do rysunków naskalnych przy Ipoh (w 2 strony) - 2,6 MR
- bus z Ipoh do Tanah Rata (Cameron Highlands) - 18,5 MR
- bus z Tanah Rata do Kuala Lumpur - 30 MR
- metro w Kuala Lumpur - 1,6 MR
- metro w Kuala Lumpur - 1,6 MR
- bus z Kuala Lumpur do Melaka - 18 MR
- bus z bus station do centrum Melaki - 2 MR
- bus z centrum Melaki na bus station - 1,5 MR
- bus z Melaka do Singapur - 31 MR
inne
5
ringid
klapki w Georgetown
10
ringid
spodnie (indyjskie) w Georgetown
21,7
ringid
namiot w tesco (65 MR na 3 osoby)
1,3
ringid
30 mb sznurka (do namiotu) w Georgetown (4 MR na 3 osoby)
5
ringid
5 mb ceraty na zadaszenie namiotu (15 MR na 3 osoby)
1,6
ringid
40 mb sznurka (do namiotu) w Georgetown (5 MR na 3 osoby)
5
ringid
5 mb ceraty na zadaszenie namiotu (15 MR na 3 osoby)
25
ringid
koszula w Ipoh
1,2
ringid
pocztówka z Tanah Rata do Kasi
5
ringid
pranie (1 kg) w Kuala Lumpur
CAŁOŚĆ WYDATKÓW
1 200
ringid
1219
PLN
visa
0
ringit
0
PLN
mastercard
1 219
PLN
KOSZTY NA 1 DZIEŃ
41
PLN


Obowiązujący w tym czasie kurs to 1 PLN = ~1 ringit malezyjski


Uwagi:
1. CAŁOŚĆ WYDATKÓW obejmuje wszystkie wypłaty z bankomatów w trakcie pobytu w kraju, zatem również wydatki nieuwzględnione w tabeli jak np. żarcie
2. Wartości w PLN na podstawie tego co bank przeliczył i zeżarł z konta
3. Wartości w CAŁOŚĆ WYDATKÓW są orientacyjne, czasami zostaje kasa z kraju z którego przyjeżdżam i ciężko to rozliczyć ale generalnie nie są to duże rozbieżności i można założyć, że wartości w tabeli są OK

poniedziałek, 9 marca 2015

Malezja. Melakka

Nieduże kolonialne miasto nad cieśniną Malakka mniej więcej w połowie drogi między KL a Singapurem stanowiło mój ostatni przystanek w Malezji przed opuszczeniem kraju i wjazdem właśnie do super-hiper mega nowoczesnego, szklano-stalowego (a jednocześnie zadziwiająco bardzo zielonego), drogiego jak jasna cholera Singapuru. W sumie to ani o nim nigdy wcześniej nie słyszałem, ani nawet już po przeczytaniu co nieco na jego temat, miasto nie kusiło jakoś bardzo wyjątkowo zachęcając do odwiedzin. Owszem, coś tam znalazłem, że przypomina nieco Georgetown i że ma starówkę wpisaną na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Że można tu chwilę odpocząć nie robiąc nic przez kilka dni, zachodząc od czasu do czasu na kawę lub herbatę do jednej z knajpek zlokalizowanych przy nadrzecznej promenadzie. Z drugiej strony jest, jak zwykle gwarne, Chinatown gdzie można się wybrać na zakupy. Że wreszcie można zobaczyć jedyne w swoim rodzaju „pluszowe rydwany” z Melaki. Stwierdziłem, że skoro czas mnie nigdzie nie goni, a do tego miasto jest po drodze to czemu nie zajrzeć. Tym bardziej, że zaintrygowały mnie te „rydwany”. I tak kolejne 4 dni, moje niestety ostatnie w Malezji, spędziłem w nadmorskim mieście Melakka.

piątek, 13 lutego 2015

Malezja. Kuala Lumpur

Jest kilka takich rzeczy na świecie – budowli, zabytków, świątyń, starożytnych miast, pięknych plaż, gęstych i mrocznych lasów czy dżungli, pustyń, raf koralowych, jezior i tak można by wymieniać – znanych większości osób z obrazków w TV, książkek czy internetu. Rzeczy, które często lądują na czyiś tzw. „bucket list” – listach rzeczy do zobaczenia, zrobienia, zasmakowania póki jeszcze można, póki się jeszcze żyje i chce. Kilka z tych marzeń w trakcie tej wycieczki udało mi się już zrealizować – zobaczyłem Angkor Wat czy przejechałem się kultowym transsibem nad jezioro Bajkał. Myśląc o Malezji, na myśl przychodziła mi zawsze tylko jedna rzecz – chciałbym kiedyś stanąć u stóp Petronas Towers i poczuć się przytłoczony ogromem tej znanej na całym świecie budowli. Jak sobie wymarzyłem, tak zrobiłem :)

poniedziałek, 2 lutego 2015

U źródeł herbaty

„…Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Uch – jak gorąco!
Puff – jak gorąco!...”

…a dupa, nie tym razem :) Skończyło się ciepełko, słonko prażące niemiłosiernie dzień w dzień, upalne noce i temperatury za dnia, w których można smażyć jajca na ulicy. Ostatnie ponad dwa miesiące mile mnie rozpieściły. W końcu miałem swoje dłuuugie i ciepłe lato, którego tak mi zawsze brakowało w Polsce. Ale nieee…byłoby za dobrze jakby się to nie skończyło. Niestety kolejne prawie sześć dni spędziłem w zgoła innych warunkach, do których bardziej pasuje inny wierszyk naszego wielkiego bajkopisarza:
„W ostry mróz chłopek wiózł,
Z lasu chrust na wozie,
Skrzypi coś, oś nie oś,
Trzaska chrust na mrozie…”

czwartek, 22 stycznia 2015

Malezja. Ipoh

Tak to jest jak się spotyka ludzi w drodze i pozwoli się im wleźć ci na głowę. Tak długo będą namawiać, krążyć wokół tematu, napomykać niby przypadkiem, że w końcu dla świętego spokoju pojedziesz z nimi tam gdzie pierwotnie nie planowałeś…i zobaczysz przy okazji pradawne malowidła naskalne pozostawione przez niegdysiejszych mieszkańców tych terenów przed 3000 lat!

środa, 14 stycznia 2015

Sielska beztroska w dżungli

Przy okazji postu o Krabi obiecałem, że polecę dobre miejsce na błogi wypoczynek przy plaży, którego próżno szukać na zatłoczonych plażach południowej Tajlandii. Przynajmniej jeśli ktoś myśli o spędzeniu na owych plażach trochę więcej czasu niż 2-3 dni, po których dzikie tłumy mogą dać się już we znaki. Miejsce gdzie rytm dnia wyznaczają kolejne posiłki i przygotowania do nich, a nie obowiązki w durnej robocie, gdzie żeby zjeść obiad (czy choćby się napić głupiej herbaty) musisz najpierw skoczyć do lasu, nazbierać drwa i rozniecić ogień w prymitywnej kuchni. A po sytym posiłku można skoczyć na plażę odpocząć po trudach dnia obserwując na niebie orły zataczające powoli kręgi w oczekiwaniu na ofiarę tu na dole. Zaś późnym popołudniem kontemplować romantyczny zachód słońca siedząc na molo z piwkiem w ręku i rozmawiając o ważkich i tych kompletnie błahych sprawach tego świata z przyjaciółmi poznanymi w drodze. Tak, o takim miejscu dziś napiszę.

wtorek, 6 stycznia 2015

Kulturowy miszmasz Malezyjski

Jest w Malezji takie miejsce gdzie prawie każdy znajdzie coś dla siebie. Lubujesz się w kolonialnej architekturze z XIX i początków XX wieku? Bardzo proszę, większość ulic starego miasta Georgetown zabudowana jest takimiż budynkami. Dawno minione wpływy brytyjskie są wciąż bardzo dobrze widoczne na ulicach miasta. Czy to właśnie pod postacią wspomnianych budynków mieszkalnych i usługowych czy np. pod postacią fortu obronnego Cornwallis wybudowanego pod koniec XVIII w. z inicjatywy założyciela miasta, kapitana Francis’a Light, z działami wycelowanymi w wody cieśniny Malaka. Całość na tyle ciekawa i nietuzinkowa (nie mająca odniesienia w całej Azji Południowo-wschodniej), że znalazła uznanie w oczach komitetu UNESCO, który wpisał całą starówkę miasta na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

niedziela, 4 stycznia 2015

Szczęśliwego Nowego Roku!!

Nigdy nie zapomnę Mongolii, jest urzekająco piękna, jazdy na koniach po stepach i na krówce :-) i kąpieli w tak lodowatym strumyku, że aż kości bolą. Nigdy nie zapomnę Rosji, jazdy koleją transsyberyjską, gdzie każdego dnia mogliśmy do woli ćwiczyć język rosyjski. Wiewiórki z moskiewskiego parku. Pogadanki nad Bajkałem z przesympatycznym Rosjaninem wcinając śliwki z jego ogrodu. Wielkiej ulewy w Tajlandii z piorunami dookoła nas, w trakcie której siedzieliśmy w małej łódeczce, gdzieś między wysepkami. Przekrętów w pociągu do Pekinu, do końca nie wiedzieliśmy czy wjedziemy do Chin czy nie :)